Top

Koniec?

Koniec jednego jest zwykle początkiem następnego. To niekończący się ciąg zdarzeń. Nie można jednak pominąć opcji matematycznej jaką jest ciąg nieskończony. Jeśli każdej liczbie naturalnej przyporządkujemy liczbę, to mówimy, że określiliśmy ciąg nieskończony. Ciągi nieskończone nazywamy krótko ciągami i oznaczamy: a0, a1, a2, . . . , b1, b2, b3, . . . , {an}nЄN lub {an: nЄN}. Liczb jest nieskończona ilość, zatem i ciąg nie ma końca, zarówno rosnący jak i malejący.

Koniec może być pesymistyczny i optymistyczny jak ten. Mama zainfekowana wirusem COVID-19 zachorowała na ciężką postać SARS. To był 30 tydzień ciąży. Wydobyto dziecko, wcześniaka, który trafił na oddział intensywnej terapii, na   respirator. W tym czasie Mama była również wentylowana respiratorem ale nieskutecznie. Zaszła potrzeba zastosowania urządzenia zastępującego płuca i serce ECMO (extra corporeal membrane oxygenation). To bardzo zaawansowana technologia polegająca na wyprowadzeniu krwi poza ustrój człowieka, jej oczyszczeniu, wzbogaceniu w tlen, glikozę etc. Wszystko się udało, przeżyli oboje, a stało się to na Dolnym Śląsku. Miał nastąpić koniec życia obojga, a nie nastąpił, stał się kontynuacją dalszego. Gdyby nie wysiłki pokoleń wielu lekarzy, inżynierów, którzy zbudowali respiratory, sztuczne płuco-serce, monitory funkcji życiowych, pompy infuzyjne, procedury farmakologiczne w intensywnej terapii dla tych dwojga byłby to koniec życia. Tak się nie stało. Dawno temu zmieniony został końcowy efekt tego zdarzenia. Historia nie tylko nas uczy, ale jest obecna w naszym życiu. Tworzymy historię przyszłości. Nie wiemy tylko czy przyszłość jest nieskończona.

Oczywiście myślimy o końcu naszego życia, mniej eufemistycznie o śmierci. W tekście piosenki o Johnie Lennonie napisałem „Ty nie możesz do nas przyjść, ale my do Ciebie przecież tak” co zmienia pojęcie końca na ciąg zdarzeń poza jego końcem. W innej piosence o prof. Edwardzie Dresherze i jego żonie Zuli „Nocą się kładli, w sypialni od frontu i snuli plany od lata do lata. Niepostrzeżenie się postarzeli i po cichutku we Wszechświecie zniknęli”. 

W obu tych tekstach nie ma słowa śmierć ponieważ nie wypełnia ono jej znaczenia. Gdyby udało nam się zrozumieć istotę naszej inteligencji, pochodzenia, niematerialnej części naszego istnienia może moglibyśmy rozpocząć podróż w innych światach i innych przestrzeniach jak to próbujemy robić z uporem.  Wzruszająca jest myśl o ludziach, którzy doprowadzili do budowy ISS (International space station) oraz tych, którzy przygotowują budowę habitatu na księżycu. Najgłębsze uczucia wzbudzają osoby decydujące się na podróż do Marsa, w jedną stronę. Decydują się na to ponieważ chcą poznać świat pozaludzki, pozaziemski, za horyzontem końca.

Postępy medycyny wydłużają nam życie, wiek to tylko liczba, cecha ilościowa. Życie należy wypełnić treścią. Z latami większość uczy się łagodności, spokoju. Wyzwoleni od pracy, kredytów, obowiązków rozpoczynają kolejne życie, według własnych oczekiwań. Rozwijają się, ale czy nadążają? Otóż często nie nadążają, za rozwojem technologii, organizacji życia, pojęć, filozofii i sztuki. Dla wielu z nich komputer i smartfon nie są możliwe do zastosowania, podobnie wizyta w wirtualnej bibliotece, muzeum czy urzędzie, filozofia modernizmu, posthumanizmu nie do zaakceptowania, jazz to hałas, malarstwo abstrakcyjne to niezrozumiałe uproszczenie. W takiej sytuacji można myśleć o końcu zanim on nastąpił.

Ale może nieco optymistyczniej, nawet humorystycznie; „Nasza babcia od wielu lat uprawia jogging, jest w tym coraz lepsza, biega coraz szybciej i dalej, do tego stopnia,  ze nie wiemy gdzie teraz jest”. Proszę sobie wyobrazić,  że ta sytuacja dotyczy filozofii, emocji, zmysłów, intelektu, twórczości. Staruszkowie mogą być niewyobrażalnie zaawansowani, być może opuścili terytoria, na których doznali upokorzeń i porażek, a rozwinęli te, do których są najlepiej uzdolnieni.

Definicja końca ma zwykle charakter ilościowy, coś się kończy lub coś trwa bez końca. Można do końca dodać jakikolwiek przymiotnik co nadaje mu charakter jakościowy. Filozoficzne myślenie o końcu ma charakter refleksyjny ale też estetyzujemy, wartościujemy, antycypujemy. To ostatnie dotarło do mnie gdy bliska mi osoba z nieuleczalną chorobą zapytała mnie czy mógłbym coś poradzić w kwestii zakończenia życia „na własnych warunkach”. To jedna z postaw antycypacji końca. Inna to wyścig z czasem polegający na intensywnej pracy zanim koniec nadejdzie.

Wiele osób w historii ludzi poświęciło życie swoje aby ratować inne, zdecydowali się na koniec fizycznej egzystencji aby poznać sens istnienia i dotknąć nieistnienia. Przykładem poświęcenia jest Prometeusz. Z gliny i łez ulepił człowieka, który jednak nie mógł poradzić sobie na ziemi, było mu trudno. Chcąc poprawić ludzki los zakradł się na Olimp i wbrew zakazom bogów skradł stamtąd ogień. To zesłało na niego gniew i boską zemstę. Został przykuty do skały, sęp wyszarpuje mu wątrobę, do dzisiaj. Kara nigdy się nie kończy, bo codziennie wątroba odrasta. Jak widać bogowie poradzili sobie z medycyną regeneracyjną i fenomenem końca czyniąc mękę Prometeusza bez końca.

„Nie rozważaj tego, nie jest dobrze wiedzieć,
Jaki mnie, a jaki tobie koniec zgotowali bogowie, Leukonoe.” 

(Horacy, Ad Leuconoe)

Tekst © Jacek Rudnicki